poniedziałek, 4 marca 2013

# 2

Uwielbiam niedziele. 

    Wcale nie dlatego, że są wolne. Uwielbiam je, bo co tydzień spotykam się ze swoimi kochanymi dziećmi i w ten czas możemy wyjść na ognisko, czy posiedzieć w harcówce i najzwyczajniej w świecie pośmiać i pobawić się, jednocześnie czegoś się ucząc :)
    W tą niedzielę, postanowiliśmy, że wyjdziemy do lasu. Poprosiłam Michała, by z nami wyszedł na ognisko, a on, nie mając dzisiaj zbyt wiele do roboty - wyszedł z nami :) Dzieciaki miały podwójną radochę, bo i jego towarzystwo lubią, a on sam posiada dość sporą wiedzę na temat fortyfikacji Świnoujścia z całej rozciągłości czasowej. Ma łeb gościu, trzeba przyznać :)

    Niestety nic dla siebie nie znalazłam. Jedynie kij na laskę wędrowniczą, ale to w sumie żadne znalezisko - chciałam brzozę, która nie będzie za ciężka i nie będzie krzywa jak droga pijanego. Ciężka nie jest, ale idealnie prosta też niet. Zastanawiam się nad sosną, ona jest jak struna. A że w lesie teraz dużo ściętych młodych leży...

    Oczywiście bez aparatu na wyjściu się nie obyło :)


Kiślak i Olaf podczas nieustającego przekomarzania się. Szalei kiedyś się z nimi nabawię, ale z nimi
to nigdy nie będę się nudzić :)




Niestety pamięci dobrej nie mam do zbyt dużej dawki informacji, jednak zapamiętałam, że budynek, w którym byliśmy, był budynkiem przeładunkowym z podjeżdżającego od  wschodu pociągu. Konstrukcję, którą widać na prawym zdjęciu, była wykorzystywana wówczas jako maskowanie dla rzeczywistego wykorzystania obiektu - w ten sposób budowano budynki mieszkalne.
Są to budynki poniemieckie, można to bardzo dobrze zobaczyć na kolumnie widocznej po lewej - pasy, które widać, są pozostałościami po szalunkach, w które był wlewany beton.


U nas w drużynie to chyba dziedziczne takie siedzenie :D Ja sama często tak siadam, zwłaszcza, jak "czuję się jak blondynka" i obserwuję, jak inni coś robią :D
I niech któraś z dziewczyn mi powie, że źle wychodzi na WSZYSTKICH zdjęciach, to uduszę :D

Dżemor znaleziony przez Michała :) Bardzo dobry, a z chlebkiem prosto z ogniska - mniam :)


 Oczywiście wodniacy musieli znaleźć dla siebie zabawkę. No i znaleźli kadłub od jakiejś krypy :) A że jeszcze w środku zamarznięta woda, to radocha potrójna :)

Powciskali się w ucieczce przed wiatrem :) Że im tam wygodnie było :D
Ewakuowałam się po kilku minutach - za ciasno.

Ale niektórym udało się nawet pójść spać :D
Kwaśny wszędzie znajdzie miejsce do spania :)

 Tutaj zaś mamy przykład typowego stanowiska obronnego. Świadczą o tym małe okienka, przez które można było z łatwością celować we wroga, który miałby podchodzić znajdujące się bliżej kanału magazyny amunicji i broni. Nie porobiłam zdjęć, bo nie pomyślałam, jednak wejście do tego domeczku mówi samo za siebie - jest wąskie i ma "winkiel", który nie pozwala z zewnątrz celować wgłąb. Trzeba było wejść do niego, co równało się z popełnieniem samobójstwa, bo z łatwością dawało się bronić od wewnątrz :)



Psina, którą spotkaliśmy w lesie. Dostała od nas dwie nieupieczone kiełbaski, które nam zostały, a ona kawałek nas podprowadziła :)


I kolejne bunkry. Nie jestem pewna ich przeznaczenia, dlatego nie będę kłamać. Jednak widać wyraźnie perony, a skoro są perony, to oznacza, że podjeżdżał tutaj pociąg. dlatego przypuszczam, że to były kolejne budynki do przechowywania amunicji i broni. Jednak bym musiała wejść tam ponownie, by napisać coś więcej na ten temat.
Jak wejdzie się do środka, to można zobaczyć jeszcze poniemieckie napisy na ścianach. Tutaj znajduje się jeden, bardzo dobrze zachowany, który nam oznajmia, że "palenie jest zabronione", a tam, gdzie nie wolno było palić, znajdowały się składy amunicji.

 
 I Kiślak z piłą, którą znalazł :)

A pod koniec naszego wyjścia las wyglądał bardzo klimatycznie :)

    Poza tym ostatnio dostaliśmy od pewnej starszej pani całe trzy reklamówki Netto książek - dokładniej to harlequinów :D Tylko one. I tak dla odmóżdżenia i odstresowania poczytuję sobie już drugiego i aż z podziwu nie mogę wyjść, jakie to jest... banalne i nawet nie lekkie, ale przelatujące przez głowę :D
    Ale niedługo się nawrócę na porządne książki, jeszcze czeka na mnie "Komu bije dzwon" i "Rajski ogród" Hemingwaya, "Czy foka jest biała" Centkiewicza, "Podróż naokoło świata" Fostera oraz "Ostatni rejs" Martina. Także kilka książek mam zaległych, zapożyczonych :)

    Byle do brzegu :D
    Ciao i do następnego :)

5 komentarzy:

  1. Ale fajną zgrana paczkę masz :) Jak mi brakuje takiego włóczenia się ze znajomymi ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalążek jest :D Boję się, co będzie, jak się rozrośnie :D

      Usuń
    2. to samo pomyslałam :)

      Usuń
    3. Przynajmniej już teraz wiem, że będzie boleć :D

      Usuń
  2. ehh też muszę wybrać się do lasu... odświeżyć mózg;)

    OdpowiedzUsuń