piątek, 25 października 2013

4. Raine Miller - Oblicza Blackstone'a: Naga

     Córka marnotrawna powróciła. Na szczęście nie z hukiem i pustymi rękoma :) Tłumaczyć się nie będę, czemu tak długo mnie nie było - zrobiłam to już na Anaphorze. Jeśli kogo to interesuje, to zapraszam tam po informacje. 
     A zainteresowanych zapraszam do recenzji "Nagiej" pani Raine Miller. 

     Chyba każdy z nas czytał sagę "Pięćdziesięciu twarzy Greya"? A jak nie czytał, to słyszał dość sporo opinii. 
     W każdym razie...

     Literatura erotyczna. Czytamy historię dwojga ludzi, których los został w zwyczajny sposób połączony z sobą. On jest prezesem firmy ochraniającej na zlecenie sławnych ludzi. Ona jest zwykłą Amerykanką studiującą w Londynie, pragnącą zapomnieć o swojej przeszłości. 
     W Ameryce rozpoczęły się kolejne wybory na prezydenta USA, przez co ojciec Brynee - bohaterki głównej - postanowił zapewnić jej ochronę, o niczym jej nie informując. Jednak nie przewidział tego, że mężczyzna starszy od niej o 8 lat zakocha się w jego córce.
    Dość neutralnego tonu. Nie mam wygórowanych oczekiwań co do książek pisanych "współcześnie", jednak w ciągu dalszym wymagania jakieś stawiam. I w pewnym momencie zastanawiałam się, czy ludzie - a raczej kobiety, bo dotychczas literaturę erotyczną tylko w ich wykonaniu czytałam - zdają sobie sprawę z tego, w jaki sposób czyta się ich książki, gdy co kilka stron znów widzimy opis tego, jak on jej pożąda i co chciałby z nią zrobić. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby to było porządnie napisane. Jednak czytając Nagą, odnosiłam wrażenie, że pisała to nastolatka, która nie bardzo miała pomysł na książkę i nie ma pojęcia, co to jest "kreowanie postaci głównych". Zarówno Brynee jak i Ethan są jak dla mnie bardzo płytkimi postaciami, które non stop myślą tylko o swoim pociągu seksualnym do drugiej osoby, oraz o tym, jak bardzo ta druga strona ich znienawidzi, bo powiedzą prawdę o swojej przeszłości. Czas i miejsce akcji również nie są porywające, co dla mnie składa się w całości na dość kiepską książkę...

"- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytałam w końcu.
- Chyba wiesz. - W jego głosie pojawiła się twarda nuta.
- Jednak wolałabym, żebyś mi powiedział, bo chyba jednak nie wiem.
- Brynne, patrzę na ciebie, bo nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Chcę być w tobie. Chcę cię pieprzyć, i to tak bardzo, że z trudem panuję w tej chwili nad samochodem. Chcę się w tobie spuścić, raz za razem. Chcę poczuć na penisie twoją cudowną cipkę, chce słyszeć, jak wykrzykujesz moje imię, bo doprowadziłem cię do orgazmu. Chcę mieć cię przy sobie przez cała noc, do cholery, żeby cię pieprzyć tak długo, aż zapomnisz o całym bożym świecie, aż będę tylko ja."

    ... i wiele tego typu dialogów i myśli. I o zgrozo pomyśleć, że autorka pisze już trzecią część, a mój mózg przetrwał obydwie. Obydwie książki przypominają mi pisane w latach 1995 - 2000 Harlequiny, których kilka przeczytałam. I szczerze mówiąc - jak dla mnie niczym się nie różnią.
    I pomyśleć, że książki mają rozwijać wyobraźnię, nauczyć jakiegoś morału, opowiedzieć o czymś ciekawym.

    Chyba nie muszę pisać dosadnie, co myślę o tej książce i jak bardzo jej nie polecam?


Pozdrawiam
Panna Drewniana