piątek, 22 marca 2013

ೊ Domowe inspiracje - świeczki i świeczniki

    Bardzo dużo rzeczy mi się podoba. I szczerze mówiąc trudno jest je połączyć z sobą w jedną, składną całość, która z sobą współgra. Jednak jest kilka takich, które będą pasować do każdego wnętrza. I tym elementem są świeczki i świeczniki. Można je w dowolny sposób tworzyć, przerabiać, umieścić tak, by dawała delikatną poświatę bądź bezpośrednio jej światło na coś padało.
    Ostatnio sama zrobiłam świecznik i podoba się on domownikom :)

Drewniane
 





    Uwielbiam brzozę jako drzewo i muszę przyznać, że strasznie mi się podobają tego typu świeczniki. Przedostatnie sosnowe również nie do pogardzenia trzeba przyznać :) W najbliższym czasie się zabiorę za zrobienie sobie jakiegoś :)

niedziela, 17 marca 2013

# 3

    Ten miesiąc jest bardzo obfity w ogniska. Majątek stracę na kiełbaskach z Biedronki oraz moich nowych ulubionych sokach - edycja limitowana Fortuny śliwka mirabelka.
    Na chwilę obecną za mną - a w sumie nami - już jest czwarte wyjście i nie powiem, jestem dość zmęczona po dzisiejszym i wczorajszym. Jednak najlepsze i zapewne najdłużej zapamiętane jest wyjście z wędrownikami, które niestety nie zostało w jakikolwiek sposób obfotografowane. A uwierzcie mi, że było co. W pewnym momencie wleźliśmy na olsy i 200 metrów pokonaliśmy w... półtorej godziny :D Misja przepiękna była, bo albo skakaliśmy na wiewiórkę - skok i objąć drzewo :D - albo próbowaliśmy poprzekładać między wysepkami leżące już w wodzie drzewa. Oczywiście nie obyło się bez małych kąpieli panów, o dziwo ja jako jedyna dziewczyna na wyprawie pozostałam również jedyną osobą, która wyszła z przygody olsowej sucha :)
    Momentami za mocni jesteśmy.

    Następne dwa wypady można powiedzieć, że bardzo spokojne były. Nie przedzieraliśmy się przez żadne bagna, olsy, nie właziliśmy na żadne tereny, gdzie można jeszcze znaleźć niewypały, mi osobiście nawet za bardzo nie chce się już latać po bunkrach. Lenistwo zaczyna mnie dopadać, ot co!
    Na chwilę obecną szukam skanera, na którym udałoby mi się zeskanować mapę Świnoujścia i okolic, bym mogła zacząć zaznaczać za każdym razem trasę, którą zrobiliśmy szwędając się po terenie. Zarówno dla siebie na pamiątkę, jak i dla Was, by uświadomić, ile potrafimy pokonać i w których miejscach znajdują się bunkry/obiekty powojenne w których ogniskowaliśmy.

    A teraz kilka zdjęć :) Wpierw wypad z tej soboty :)


Początek. Samiuśki. Kochany Włodek podwiózł nad na starą przeprawę i od tamtego momentu przykro nam, ale trzeba było samodzielnie ruszyć dupę i udać się na bunkry.

wtorek, 12 marca 2013

ೊ Biblioteczne inspiracje - miejsce na książki i czytanie

    Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem uzależniona od czytania. Jeśli nie książka, to notatki na Waszych blogach, artykuły na portalach czy najzwyczajniejsza gazeta. Czasami trafią się jakieś ciekawsze dyskusje czy rzucane pomysły na np. wizażu. Czyli krótko mówiąc wszystko to, co zdoła mnie zainteresować ; )
    Nie ukrywam również, że nie lubię czytać byle gdzie. Muszą to być miejsca, które lubię albo od razu mi się podobają. Czasami czytam w pociągu, pod warunkiem, że siedzę w przedziale sama albo z osobami, które nie rozmawiają z sobą tak, jakby osoba obok siedziała dziesięć metrów dalej i zachowywał się tak, jakby nie wiedziały, że przecinek to znak interpunkcyjny, a nie brzydkie określenie żeńskiego ssaka leśnego... Nienawidzę czytać w samochodzie - może to ma coś wspólnego z "chorobą" imitującą chorobę błędnika (momentalnie niedobrze mi się robi na wszelkie udziwniacze zapachowe namiętnie wieszane przez młode pokolenia w samochodach albo sam zapach benzyny/gazu - i wtedy moja boląca głowa i żołądek coraz bliżej przełyku mówią "Panu/Pani dziękujemy za "miłą" przejażdżkę..."), niemniej nie lubię.

    Drugie moje wyznanie to fakt, że gdybym miała dostateczne fundusze, to mój pokój dawno przestałby mieścić w sobie meble na ciuchy, a raczej wszystkie cztery ściany posiadały długie i wysokie pod sufit regały - mam bardzo dużo książek przeczytanych w formie ebooka bądź mbooka i równie wiele do zakupienia w jakiejś przyszłości :) I w nich nie znajdują się książki pisane tylko współcześnie. Jest tam wiele pozycji, które już dawno przestali wydawać na nowo i dość trudno je dostać w przystępnej cenie w zadowalającym stanie. 
    Jednak uwielbiam spoglądać na zdjęcia, które przedstawiają moje małe pragnienie posiadania własnej, domowej biblioteczki :)

niedziela, 10 marca 2013

ೊ Salonowa inspiracja - stoły, ławy, blaty

    Podczas WOŚPu '13r. usiadłam na stole w kawiarence. Co roku na nim nic nie stoi, po prostu jest, żeby odgradzać pomieszczenie od osób zewnętrznych - żeby za bardzo nie panoszyły się po pomieszczeniu przeznaczonym na wydawanie jedzenia dla zziębniętych osób.
    Jednak druhna Iwona wpadając na chwilę by coś ustalić, powiedziała mi w przelocie bez żadnej pretensji jedno zdanie "Nie siadaj Panno na stole, bo na nim kładzie się chleb święty".  I poszła dalej, nie patrząc, czy zeszłam ze stołu, czy nie. Nie musiała sprawdzać - każdy, kto to słyszał jej słowa, nie usiadł do końca imprezy ani razu na jakimkolwiek.
    Bardzo proste uzasadnienie, które jednocześnie przekazało bardzo dużą siłę w wiarę i szacunku dla chleba, który jest dla większości Polaków codziennym elementem posiłków. 
    Druhna Iwona jest naprawdę bardzo charyzmatyczną osobą, która potrafi z bardzo dużą ilością cierpliwości i wyrozumiałości coś wytłumaczyć czy w czymś pomóc. Kobieta, który ma bardzo duży szacunek do siebie, prezentuje sobą kobietę o ponadprzeciętnej klasie (która jest bardzo charakterystyczna dla kobiet jej urodzenia). Jest tak niespotykanie rzadką osobowością, że aż trudno mi ją opisać, a sklekocenie dwóch powyższych zdań zajęło mi kilka chwil.
    I dzięki niej jak wcześniej lubiłam oglądać stoły w nieprzeciętnych wykonaniach, tak teraz uwielbiam je oglądać i żałuję, że mam tak mały pokój, by sobie pozwolić na zrobienie takiego. Ale może jak pojadę na studia, to kto wie, może znajdzie się miejsce? :)
 




     Jak widać, bardzo lubię stoły, które są wykonane z palet. Zwłaszcza, jak są tak postarzone, jak na trzecim zdjęciu. Bardzo wiele fajnych rzeczy można z nich wykonać - z pewnością widzieliście grona zdjęć w internecie :) - i wyglądają one nietuzinkowo i estetycznie.
    Z palet zwłaszcza podobają mi się pomysły na łóżka - jedyne, w co trzeba tak naprawdę zainwestować, to gąbka na wymiar. Chociaż i ta mam swój cichy pomysł na łóżko dla dwojga :) W dalekiej przyszłości je zrobię i zobaczycie, o co mi chodziło :)

piątek, 8 marca 2013

ೊ Łazienkowe inspiracje - wnętrza

    Laptop coraz bardziej oporniej chodzi, tak, jakby chciał, a nie mógł. Nie dziwię mu się, Acery zbytnio nie cieszą się dobrym zdaniem, a i swoje kila lat ma i kilkanaście upadków-wypadków przeżył :D
    Do tej pory swoje inspiracje zapisywałam na dysku twardym. Wszelkie zdjęcia znalezione w internecie zalegają na moim kompie i wołają do mnie "podziel się nami z innymi!". A dzisiaj nastał przełomowy moment, gdy znalazłam to:

Cudo *.*

czwartek, 7 marca 2013

ஐ Kolejny kwiatek - tym razem bluszcz za 5zł :)

    Wczoraj wyszłam z Emilią na miasto, by kupić materiał na poduszkę (jak uszyję ją do końca, to zobaczycie ją tutaj). Jednak nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie zrobiły maratonu po wszystkich sklepach, do których lubimy zaglądać. No i jak zawsze zahaczyłyśmy o kwiaciarnię.
    I nie powiem - bardzo lubię rośliny za 2zł, 3zł czy 5zł. W lato mi się udało i kupiłam matuli naprawdę piękny storczyk za 15zł :) Najczęściej są one bardzo małe, a lubię cieszyć oko rośliną, która jeszcze pół roku wcześniej była o 1/3 mniejsza.
    Jednak w tym maleństwu się zakochałam. Już wcześniej coś mi mignął gdzieś tam okiem i cały czas o nim pamiętałam, ale wczoraj, jak zobaczyłam, że nikt go nie zechciał - to zapragnęłam go przygarnąć do swojej domowej dżungli :) 

środa, 6 marca 2013

#1 Trocinowy świecznik

    Czasami udaje mi się uratować w domu rzeczy, które miały iść do wyrzucenia i daję im wówczas drugie życie :) 
    Tym razem udało mi się uratować cynamonową świeczkę, którą matula już spisała na straty. Jednak postawiła ją w widocznym miejscu niedaleko zlewu stwierdzając "tak myślałam, że zainteresujesz się nią". Oczywiście, że zainteresowała. Już od października 2012 rok trzymam w domu woreczek z trocinami mahoniowo-dębowymi - po tym, jak na przystani Pan Drewniany zrobił deskę do krojenia dla mojej matuli, jak opowiedziałam o losie klejonej świnki-deski, którą wsadziłam do piekarnika w 200°C z pizzą na niej (geniusz jest we mnie, wiem :D ).


poniedziałek, 4 marca 2013

# 2

Uwielbiam niedziele. 

    Wcale nie dlatego, że są wolne. Uwielbiam je, bo co tydzień spotykam się ze swoimi kochanymi dziećmi i w ten czas możemy wyjść na ognisko, czy posiedzieć w harcówce i najzwyczajniej w świecie pośmiać i pobawić się, jednocześnie czegoś się ucząc :)
    W tą niedzielę, postanowiliśmy, że wyjdziemy do lasu. Poprosiłam Michała, by z nami wyszedł na ognisko, a on, nie mając dzisiaj zbyt wiele do roboty - wyszedł z nami :) Dzieciaki miały podwójną radochę, bo i jego towarzystwo lubią, a on sam posiada dość sporą wiedzę na temat fortyfikacji Świnoujścia z całej rozciągłości czasowej. Ma łeb gościu, trzeba przyznać :)

    Niestety nic dla siebie nie znalazłam. Jedynie kij na laskę wędrowniczą, ale to w sumie żadne znalezisko - chciałam brzozę, która nie będzie za ciężka i nie będzie krzywa jak droga pijanego. Ciężka nie jest, ale idealnie prosta też niet. Zastanawiam się nad sosną, ona jest jak struna. A że w lesie teraz dużo ściętych młodych leży...

    Oczywiście bez aparatu na wyjściu się nie obyło :)


Kiślak i Olaf podczas nieustającego przekomarzania się. Szalei kiedyś się z nimi nabawię, ale z nimi
to nigdy nie będę się nudzić :)

sobota, 2 marca 2013

# 1

    Odkąd trafiłam na bloga Drewnianej Kobiety, moje drewniane życie zaczęło znów powoli przeć do przodu. Nie zrzucam całej winy na nią - brońcie mnie Jasności! Po prostu jej blog i małe cuda, które tam tworzy, dały mi w pewien sposób psztyka w nos i od tamtej pory mam więcej energii i ochoty na włóczęgę po lesie w poszukiwaniu drewna i robienia zdjęć. 
    Zdjęcia co prawda mi nie wychodzą jak na razie. Jednak posiadam cichą nadzieję, że w końcu ogarnę ten aparat tak, że będą wychodzić. 

    Dzisiaj moja skromna osoba zagościła na przystani. Można na niej bardzo ciekawe rzeczy znaleźć - w sensie bardzo ładne drzewa i drewna :D - a bosmani również posiadają kilka fajnych desek, do których może kiedyś się przytulę :)
    Jednak trochę pochodziłam po niej i niestety tym razem nic ciekawego do transportu na własną kieszeń nie znalazłam. Dziwnie bym wyglądała z półtora metrową brzozową gałęzią mającą średnicę 20 centymetrów... Jednak znalazłam kilka fajnych, wolno leżących pieńków, które z dużą chęcią przytulę i muszę porozmawiać z Drewnianym Panem, czy leśniczy również i tam urzęduje. 
    Zobaczy się.
    A teraz kilka zdjęć z dzisiejszego dnia :)

Nasze przystaniowe koty. Wiecznie pałętające się pod nogami, wiecznie głodne :)